U mnie było tego dość sporo. Tak w skrócie: kupno i mały remont mieszkania, przeprowadzka z synkiem do nowego mieszkania, separacja z mężem, problemy w pracy, zamknięcie działalności. Dosłownie wariactwo, wiele doświadczeń i emocji. Ale dałam radę i dam radę. Nie ma co się poddawać, trzeba się podnieść i iść dalej. Z każdej sytuacji wziąć to co pozytywne.
Mieszkanie na swoim daje wiele swobody i ulgi, rozłąka z mężem - spokój i dystans do wielu spraw. W moim przypadku był to słuszny krok, który dał nam wiele. Lepiej mieszkać osobno i być przyjaciółmi niż mieszkać razem i ciągle się kłócić. Ta sytuacja jest też dobra dla naszego synka (tak przynajmniej mi się wydaje).
A niech to, miał być to blog o moich pasjach a jest o moim życiu...
Przepraszam Was, ale czasami człowiek musi z siebie wyrzucić to co w nim siedzi, aby poczuć się lepiej. Wybaczcie :-(
Prześlij komentarz
Będzie mi miło, jeśli napiszesz komentarz. Dziękuję!